Kraj Rad


|

W ostatnich dniach Ministerstwo Finansów przekazało do konsultacji społecznych projekt noweli Ordynacji Podatkowej. W całym tym „zalewie” nowości moją szczególną uwagę wzbudziła kwestia powołania Rady do spraw unikania opodatkowania. Polska jest bez dwóch zdań krajem rad. Wielu. A to mamy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, a to Radę Gminy X. Rad Ci u nas bez liku.

W ramach polityki proradzieckiej ustawodawca postanowił, że utworzy Radę, której zadaniem będzie wydawanie opinii na temat dopuszczalności korzystania z rozwiązań mających na celu zmniejszenie obciążeń podatkowych przedsiębiorców, czyli tzw. optymalizacji podatkowej. Idea słuszna, wielka i godna gromkich oklasków, ale jak się ktoś uparty nad tym pochyli to pojawiają się szczegóły czyli poletko tkwiącego w nim diabła.

Otóż, owa Rada ma charakter, co najmniej fasadowy. Konstrukcyjnie służy ona jako papierek lakmusowy dla przedsiębiorcy w zakresie akceptowalnej redukcji kosztów obciążeń podatkowych przez organy administracji podatkowej. Ale tu stop! Nie ma tak łatwo! Decyzja owej Rady dla organów skarbowych nie jest wiążąca, co moim zdaniem, powodować może pozostawienie im decyzji czy dana sytuacja pasuje fiskusowi czy też mniej.

Obowiązany jestem wskazać jeszcze parę ciekawostek. Za przykład niech posłuży choćby termin wydania opinii przez Radę. Wynosi on bagatela 6 miesięcy, co biorąc pod uwagę obowiązki sprawozdawcze i inne związane z rokiem obrotowym może spowodować, że idea optymalizacji podatkowej rozciągnie się na dwa lata (wniosek o wydanie opinii zostanie złożony choćby w lipcu). Czy aby to nie prowadzi do zaprzeczenia idei optymalizacji podatkowej, która powinna odnieść skutek w krótkim czasie? Pytanie pozostawiam otwarte.

Kolejną kwestią jest sam skład Rady. Biorąc pod uwagę treść uzasadnienia do projektu i zmiany w OFE jest to sposób na dodatkowy zarobek dla pewnych osób. Ustawodawca nasz umiłowany uznał, że właściwymi członkami Wysokiej Rady będą sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku. Czymże to jest innym jak ustawowo uregulowanym dodatkiem do emerytury? Nazwijmy to deputatem ustawowym.

Na zasadzie wspomnienia dodam, że takowa, potencjalnie nic nie wnosząca opinia ma określoną cenę. 30.000 złotych, albo w błahych przypadkach 15.000. Nic tylko brać.

Pamiętajmy jednak, że skoro powołana zostanie Rada to rozwiąże ona wszelkie kontrowersje, smutki i żale. Jak to przystało na Kraj Rad.